sobota, 10 września 2011

"nie oddycha, a żyje, nie pragnie, a wciąż pije"....

Prawdopodobnie to był pstrąg. Pewna nie jestem, bo zupełnie nie znam się na rybach, zwłaszcza tych słodkowodnych, ale ktoś dziś przyniósł swieżutką rybę, no to myk, na patalaszkę! Przyznam szczerze,że pierwszy raz obrabiałam coś innego niż dorsza, ale wyszło całkiem sympatycznie. Skoczyłam tylko po świeże zioła do ogródka (bazylia, tymianek, oregano, cząber,natka pietruszki i szczypiorek) i jazda:

Zalałam rybę sokiem z połówki cytryny+łyżka sosu sojowego+troszkę łyski, bo akurat jeszcze była w lodówce ;)
3 łyżki masła+zioła pokrojone grubo+2ząbki czosnku wyciśnięte -rozgrzałam na patelni
Na to wrzuciłam rybę razem z zalewą i przykryłam by się udusiła, chyba jakieś 10-15 minut.
W tym czasie też ugotowałam brokuły na parze.
Gdy ryba na patelni wyglądała tak:

wyłączyłam gaz.

Podprażyłam na jeszcze na suchej patelni otręby pszenne( lepsze by były owsiane, ale akurat brak). Posypałam nimi brokuł i jeszcze starty ser i juz:

piątek, 4 lutego 2011

you take some lentils and you take some rice

Zainspirowana tym:


postanowilam zrobic zzulona, biedna zupe z resztek. Jekiez bylo moje zdziwienie, gdy goscie zaczeli sie zajadac i prosic o dokladke (!)
Umieszczam przepis dla chetnych i biednych:

Troche soczewicy i tyle samo ryzu wrzucasz do gotujacej sie wody z kostka rosolowa. Jak masz jakas stara kielbase, czy miecho to mozesz zmyc zielone, przesmazyc i tez dac do bulionu.
Jak zmiekna dodajemy przyprawy, ziola prowansalskie jakies, pieprz. Gotujesz jeszcze minute, zdejmujesz z ognia dodajesz czosnek rozgnieciony i serek topiony w kielbasce.
Mieszasz, smacznego.

poniedziałek, 8 lutego 2010

Jajka w piątek, jajeczkowanie w sobotę.

Czy w piątek mozna jeść jajka? Bo w prawdzie nie jest to mięso, ale mięsem powinno się stać...

W jak co drugi piątek rano byłam bardzo zestresowana i zabiegana, więc zamiast sama przygotować śniadanie poprosiłam o to Filipka. Jako, że jest on kochanym i uczynnym braciszkiem zgodził się na to z wielką ochotą.
A oto co mi zaserwował:

3 jajka
1 cebula
25 rodzynek
1 łyżka majonezu
1/2 łyżeczki curry
Pieprz i sól

Jajka ugotował na twardo, pokostkował, cebulę również, wrzucił do miseczki, dodał majonez, sparzone(i odsączone!) rodzynki, curry i Pieprz i sól. Wymieszał. GOTOWE!

wtorek, 17 listopada 2009

Szybki numerek

Wróciłam z pracy póżno, głodna głodem afrykańskiego dziecka. Zastałam kuchnie w jej zwykłym stanie rozkładu...Na podłodze rozlana jakaś lepka, kiślowata maź, zlew cały załadowany naczyniami, puste butelki i papierki po cukierkach zajmujące każdy kąt. A za godzinę ma wpaść ktoś na godzinę.
Sprawdziłam lodówkę- pożółkły brokuł i paczka mielonego z datą przydatności upływającą...wczoraj. Cóż było robić?
W pośpiechu ogarnęłam kuchnię i przygotowałam:
Makaron kokardy (pół paczki)
Jeden (1) brokuł
Paczka (500g/600g) mięsa mielonego
Jedna i pół (1,5) cebuli
Czosnek 1ząbek
Chrzan 1łyżeczka
Pieprz
Papryka ostra
Sos:
2łyżki masła
4łyżki kwaśnej śmietany
Żółty ser - im więcej, tym lepiej
Pieprz, sól, gałka.
+SEZAM/MIGDAŁY/PISTACJE do posypania.

Brokuł wstawiłam na parę, makaron do wody. Na suchej patelni uprażyłam sezam, przesypałam do miseczki,a na patelnie wrzuciłam mięso, gdy się podsmażyło dodałam pokrojoną w kostkę cebulę,pod koniec smażenia, gdy cebula była miękka dodałam wyciśnięty czosnek, chrzan, chilli i duuużo pieprzu. W czasie, gdy mięsko dochodziło puszczając soczek w rondelku rozpuściłam masełko dodałam śmietanki i startego serka. Wymieszałam, az się ser rozpuścił, dodałam przyprawy i zdjęłam z ognia. Wyłączyłam mięso.
Włożyłam makaron do miseczki, na to mięso, pokruszyłam brokuł, polałam sosem i posypałąm sezamem, a oto efekt wizualny:



Szybki numerek też się udał.

czwartek, 8 października 2009

Na leśniki, na dziewczynki.

Puk, puk!

Przy okazji smażenia naleśników, postanowiłam wysmażyc dziś pierwszą nocię. Chcę podzielić się, według mnie, genialnym przepisem na naleśniki ze szpinakiem.

Przepis wpadł mi mimochodem w ucho, podsłuchalam go podczas jazdy tramwajem od dwóch plotkujących dziewczynek(niby dziewczynek, ale juz w wieku produkcyjnym*).Znalazł uznanie w moich oczach ze względu na brak w nim składników mięsnych, nie jakobym była jakąś szaloną wielbicielką żywego inwentarza! Po prostu nie lubię smaku mięsa, jego nabrzmiałej konsystencji i żylastej faktury...

*wiek, w którym kobieta wchodzi do kuchni.

 

A oto i przepis :


Ciasto:

mąka 0,5 kg 

woda(może być gazowana) - 1 szklanka

mleko - 1,5 lub 2 szklanki

sól

jajo albo dwa - (jak kto lubi,ja wychodzę z założenia, że im mniej, tym lepiej)

 

Nadzieję:

szpinak - ile kto ma, jaki kto ma

grzyby - rodzaj wedle upodobania, pieczarki, łysiczki, borowiki...

papryka - pół;czerwona,żółta, zielona-kolor nie gra roli,liczy sie wnętrze.

Cebulka -  2 dorodne, wielkości średniej piersi.

Czosnek - 2 ząbki

śmietana - kilka łyżek

feta  ser - opcjonalnie

jajko - znowu.

masło do podsmażenia

przyprawy:  pieprz, sól, curry, gałka muszkatałowa, papryka słodka i papryka ostra.


A tak to się wszystko odbywa:

Mąkę, mleko, wodę i sól wymieszac mikserem w dużej misce, tak by nie pryskało na tapicerkę. Ciasto powinno miec konsystencję...nie za rzadką, ani nie za gestą.

Szpinak wrzucamy na patelnię z rozgrzanym masłem,dusimy razem z pokrojonymi w drobną kostkę: grzybami, papryką i Cebulą. Jak juz zmiekną dodajemy śmietankę, fetę (jesli jest), przyprawy. Mieszamy jeszcze ok 5 minutek, pozniej wyciskamy czosnek, wbijamy jajko i po minucie wyłączamy palnik. Nadziewamy naleśniki, nawet jezeli nie mają na to ochoty, wkładamy do żaroodpornego naczynia, posypujemy serem żółtym i do piekarnika! Wyjmujemy w chwili, gdy ser żółty ładnie się nam zapiecze.


Musimy pamiętać, że zanim podamy taką potrawę koleżance musimy ją zapytać, czy nie ma traumatycznych doświadczeń z gałką, jeżeli tak, to nie liczmy na to, że naleśniczki bedą jej smakowały.