sobota, 10 września 2011

"nie oddycha, a żyje, nie pragnie, a wciąż pije"....

Prawdopodobnie to był pstrąg. Pewna nie jestem, bo zupełnie nie znam się na rybach, zwłaszcza tych słodkowodnych, ale ktoś dziś przyniósł swieżutką rybę, no to myk, na patalaszkę! Przyznam szczerze,że pierwszy raz obrabiałam coś innego niż dorsza, ale wyszło całkiem sympatycznie. Skoczyłam tylko po świeże zioła do ogródka (bazylia, tymianek, oregano, cząber,natka pietruszki i szczypiorek) i jazda:

Zalałam rybę sokiem z połówki cytryny+łyżka sosu sojowego+troszkę łyski, bo akurat jeszcze była w lodówce ;)
3 łyżki masła+zioła pokrojone grubo+2ząbki czosnku wyciśnięte -rozgrzałam na patelni
Na to wrzuciłam rybę razem z zalewą i przykryłam by się udusiła, chyba jakieś 10-15 minut.
W tym czasie też ugotowałam brokuły na parze.
Gdy ryba na patelni wyglądała tak:

wyłączyłam gaz.

Podprażyłam na jeszcze na suchej patelni otręby pszenne( lepsze by były owsiane, ale akurat brak). Posypałam nimi brokuł i jeszcze starty ser i juz: